Widziałem Hyundaia Ioniqa 6 na żywo. Nie zachwyca jak prototyp, ale ma kilka asów w rękawie
Chociaż produkcyjna wersja daleka jest od prototypu, Ioniq 6 zdążył już przekonać do siebie 37 tys. osób. Tyle bowiem Koreańczyków złożyło zamówienia na nowego elektryka Hyundaia. A ja miałem okazję zobaczyć go na żywo i uważam, że nie powinien mieć problemów z popularnością także u nas.
Gdy w 2020 r. Hyundai pokazał swój koncept Prophecy, nawet sceptycy aut elektrycznych byli nim zachwyceni. Szerokie 4-drzwiowe nadwozie inspirowane liniami coupe wyglądało nadzwyczaj apetycznie. Nastroje były tym lepsze, gdy Koreańczycy pokazali Ioniqa 5, który niewiele odbiegał od swojego prototypu 45 Concept.
Niestety, nadzieje zostały rozwiane, a po muskularnej sylwetce niewiele zostało. Czy to oznacza, że Ioniq 6 jest nieatrakcyjnym autem? Bynajmniej. Miałem okazję się o tym przekonać, ponieważ samochód zdążył już przyjechać do Warszawy. Na jazdy jeszcze poczekamy, ale na razie miałem okazję obejrzeć auto ze wszystkich stron.
Muszę przyznać, że na żywo nie wygląda tak skromnie, jak na fotografiach. Choć jego najciekawszy obszar znajduje się z tyłu, gdzie widać praktycznie jedynie nawiązanie stylistyczne do Ioniqa 5 w postaci pikselowych świateł. Hyundai tłumaczy to jednak faktem, że nie chcą, by ich auta różniły się tylko skalą, jak ma to miejsce w przypadku wielu innych producentów. I trudno się z tym nie zgodzić. Brawo Hyundai.
Boczna linia niejednego chwyci za serce. Zgrabnie opadająca z podwójnym spojlerem przywodzi na myśl iście sportowe i luksusowe auta, a bogate wzornictwo świetlne ma wynieść design Koreańczyków na wyższy poziom. Ten z pewnością został osiągnięty w kategorii współczynnika oporu powietrza, który wynosi skromne 0,21. To jeden z najlepszych wyników wśród wszystkich obecnie produkowanych aut (koronę nosi Mercedes EQS z wynikiem 0,2).
Za świetną aerodynamiką stoi nie tylko sylwetka, ale także system sterowanych kanałów powietrznych. Starania nie poszły na marne, bo w podstawowej konfiguracji, według badań WLTP, ze zużyciem 13,9 kWh/100 km Hyundai Ioniq 6 należy do grona najoszczędniejszych aut elektrycznych. A to oznacza, że nie powinien mieć problemu z satysfakcjonującym zasięgiem.
Model z akumulatorem 53 kWh i napędem na tylną oś przejedzie 429 km, co jest niezłym wynikiem, jeśli chodzi o podstawową wersję. Najlepszym wynikiem może pochwalić się odmiana z baterią 77,4 kWh i napędem na tylne koła — w takim wypadku przejedzie nawet 614 km. Ograniczając się więc do ruchu miejskiego, możliwe może być zbliżenie się do 700 km. Producent uzależnia jednak zasięg od wielkości kół — wspomniana wartość dotyczy 18-calowych felg. Jeśli wybierzemy 20-calowe, wynik spadnie do 545 km.
Dokładne dane i osiągi w zależności od napędu możecie zobaczyć w poniższej tabeli.
Bateria | Napęd | Moc | Moment obrotowy | 0-100 km/h | Koła | Zasięg (WLTP) |
---|---|---|---|---|---|---|
53 kWh | RWD | 151 KM | 350 Nm | 8,8 s | 18" | 429 km |
74 kWh | RWD | 229 KM | 350 Nm | 7,4 s | 18"/20" | 614/545 km |
74 kWh | AWD | 325 KM | 605 Nm | 5,1 s | 18"/20" | 583/519 km |
Podobnie jak w Ioniqu 5, zastosowano tutaj architekturę 800V, co oznacza, że bez problemu uzupełnimy energię od 10 do 80 proc. w 18 minut (ponad 350 km zasięgu) z mocą ładowania dochodzącą do 240 kW. Podobnie jak w bratnim modelu, możliwe będzie także naładowanie zewnętrznych urządzeń, gdy zajdzie taka potrzeba.
Suche dane to jedno, ale Hyundai zapewnia również, że Ioniq 6 jest jednym z tych aut, które przełamują stereotypy o nudzie płynącej z aut o elektrycznym napędzie. Choć wielu producentów ma podobne obietnice, nie omieszkamy tego sprawdzić przy okazji testów.
A jak jest w środku?
Na pierwszy rzut oka kokpit mocno przypomina ten z Ioniqa 5. Ale i tu Koreańczycy poczynili sporo zmian. Przede wszystkim zabrali z boczków drzwi wszelkie przyciski. Ale nie martwcie się, nie oznacza to, że zastąpiły je dotykowe pola. Po prostu przeniesiono je na tunel środkowy. Inaczej poprowadzono też nawiewy i tunel środkowy, który nie jest przesuwany.
Skraje deski rozdzielczej "zdobią" za to cyfrowe lusterka, które debiutują w Hyundaiu (podobnie jak w zmodernizowanym na rok 2023 Ioniqu 5). Hyundaiowi zależy, by udowodnić ekologiczny wymiar auta, dlatego do wykończenia wnętrza użyto m.in. biomateriału z trzciny cukrowej, ekstraktu z kwiatów rzepaku i kukurydzy (do farbowania), przetworzonych sieci rybackich (do dywaników) czy butelek PET (tapicerka). Całość sprawia niezłe wrażenie, mimo, że mieliśmy do czynienia z egzemplarzem przedprodukcyjnym.
Do wyboru klientów będą dwa odcienie wnętrza — jasne i ciemne. Większy wybór będzie stanowił kolor nadwozia, bo tu producent przewidział 12 kolorów. Niestety, większość z nich to po prostu różnie odcienie szarości, choć nie zabraknie też intensywnego niebieskiego.
Opadająca linia dachu niestety sprawia, że z tyłu wygonie usiądą pasażerowie, którzy nie przekraczają 180 cm. Pozostali będą zahaczać głową o sufit. Ogromny plus należy się za to przestrzeni na nogi, która jest wręcz niewiarygodna. Samo ułożenie siedziska i oparcia także sprzyja dalekim podróżom. Choć szykując się do nich, lepiej przemyśleć kwestię bagaży.
Kufer, chociaż wydaje się długi, to jest stosunkowo wąski, a ewentualny tetris utrudniają także nieosłonięte, wystające do przestrzeni bagażowej głośniki. Stosunkowo nieduży jest też otwór bagażowy. Ciężko również liczyć na przestrzenny ratunek z przodu — w teorii wydzielony został tzw. frunk, ale schowacie w nim co najwyżej kosmetyczkę. Dosłownie. Na plus należy za to zaliczyć wyprowadzenie nawiewów do drugiego rzędu, oraz dwa gniazda USB-C dla pasażerów z tyłu.
W Korei już go pokochali
O ile my na pojawienie się auta w salonach będziemy musieli poczekać do pierwszego kwartału przyszłego roku, tak Hyundai już przyjmuje zamówienia na Ioniqa 6 w Korei Południowej. I samochód zdobył serca tamtejszych klientów. Zaledwie w ciągu 24 godzin od otwarcia list, producent przyjął aż 37 tys. zamówień.
Polskie ceny Hyundaia Ioniqa 6 zostaną opublikowane najprawdopodobniej na początku 2023 r. Powinniśmy się jednak spodziewać, że bazowy model przekroczy 200 tys. zł. To może wydawać się sporo, jednak przedstawiciele Hyundaia zdradzili, że lwią część sprzedaży Ioniqa 5 stanowi model z większą baterią, którego ceny zaczynają się od blisko 236 tys. zł. Wspomniana kwota nie powinna więc przeszkodzić w potencjalnym sukcesie auta.