Mercedes stawia na baterie pochodzące z Polski. Już dziś wyjeżdżają z Jawora
Kupujesz elektrycznego mercedesa? Albo hybrydę plug-in? Jest spora szansa, że możesz pojechać do miejsca, gdzie powstała jego bateria. Około 70 km na zachód od Wrocławia pełną parą pracuje fabryka, która dba o przyszłość elektromobilności.
21.09.2021 | aktual.: 06.06.2024 08:02
Z zaciekawieniem wyglądam przez okno elektrycznego mercedesa EQV, którym pędzimy autostradą A4, choć dla innych to pewnie nasz samochód jest ciekawszym obrazem niż krajobrazy Dolnego Śląska. W końcu niecodziennie widzi się dużego vana z zielonymi tablicami. Ba! Same zielone tablice to ciekawostka w Polsce – aut czysto elektrycznych mamy nieco ponad 14 tys.
Trzeba się jednak przyzwyczajać, bo liczby mówią same za siebie. Rynek elektryków rośnie w niesamowitym tempie, nawet u nas. Jeżeli propozycje Komisji Europejskiej wejdą w życie, od 2035 roku w salonach nie kupisz innego auta. Można się zastanowić, czy te przepisy faktycznie będą potrzebne. Producenci już dziś ogłaszają daty pełnej elektryfikacji flot, a Bloomberg przewiduje, że ceny samochodów elektrycznych i spalinowych zrównają się w 2027 roku.
To właśnie ta wizja olbrzymiej rewolucji, która czeka nas na drogach, sprawia, że tak ochoczo wyglądam zza okna EQV. Jedziemy w kierunku Jawora, gdzie na terenie Wałbrzyskiej Specjalnej Strefy Ekonomicznej działa jedna z pierwszych w Polsce fabryk baterii. Dobrze jest zapamiętać miejsce, które już teraz chce skorzystać z szansy, jaka otworzyła się wraz z przejściem na elektryki.
Kiedy liczy się tempo
O pomyśle, by w Jaworze powstawały baterie, po raz pierwszy usłyszeliśmy pod koniec stycznia 2019 roku. Mercedes od razu wziął się do pracy. Po pięciu miesiącach zamontowano pierwszy słup konstrukcji nowej fabryki. Z kolei same baterie zaczęły wyjeżdżać nieco ponad rok później – we wrześniu 2020.
Najpierw były to niewielkie pakiety o pojemności 13,8 kWh i oznaczeniu PB 300, przeznaczone do hybryd plug-in. Znajdziecie je chociażby w popularnym w Polsce GLC. Od pierwszego kwartału 2021 powstają tam też większe PB 400 (dla np. nowej Klasy C czy Klasy S, 25,4 lub 28,6 kWh) oraz EB 311 do kompaktowych elektryków: EQA oraz EQB. Tu już mówimy o 68,2 kWh oraz wadze 485 kg.
Cała inwestycja pochłonęła 100 mln euro i dała zatrudnienie 300 osobom. Zapotrzebowanie na baterie jest tak duże, że władze fabryki chcą zwiększać liczbę zmian, na jakich działają linie montażowe. Do połowy 2021 roku fabryka wyprodukowała 27,5 tys. sztuk, a rocznie będzie w stanie dostarczyć ich nawet prawie 4 razy więcej. I co ważne – robi to w sposób neutralny emisyjnie.
Prąd pochodzi z farm wiatrowych. Za ogrzewanie w 95 proc. odpowiada biomasa, w 5 proc. gaz. Co prawda dziś gotowe baterie są wywożone ciężarówkami, ale trwają już prace nad bocznicą kolejową. Do tego dochodzi też np. chęć zrezygnowania z papierowych dokumentów. Małą skazą jest brak wymogów, by poddostawcy neutralizowali swoją emisję, choć – jak zapewniają mnie przedstawiciele fabryki – przed wybraniem partnera prowadzony jest audyt tego aspektu.
Co ważne, Mercedes troszczy się o to, by zapewnić nie tylko zatrudnienie w regionie, ale też dba o wykształcenie młodzieży. Od tego roku uczniowie Zespołu Szkół Samochodowych w Legnicy mogą uczyć się w klasie o profilu elektromechanik, gdzie będą przygotowywani do pracy przy bateriach. To istotny ruch, bo coraz większa liczba elektryków i hybryd będzie wymagała specjalistów, którzy będą umieć je serwisować.
A jak to wygląda w praktyce?
Zwiedzanie zaczynamy od części fabryki, która działa już od 2019 roku. Poza bateriami z Jawora wyjeżdżają bowiem też 2-litrowe silniki spalinowe: benzynowy M254 (trafia do Klasy C, Klasy E, GLC i GLE) oraz wysokoprężny OM654 (Klasa A, Klasa B, Klasa C, Klasa E, CLA, GLA, GLB. GLC, GLE, a także Sprinter).
Pierwsza hala, gdzie odbywa się obróbka bloku, wygląda jakby wszyscy byli na przerwie. Pomiędzy maszynami krążą pojedyncze osoby i tak ma być. Tutaj Mercedes zdecydował się na najwyższy poziom automatyzacji, a efektywność tej części zakładu sięga 90 proc. - to zaskakująco dużo. Jednak to nie jest tak, że wszędzie roboty przejęły rolę człowieka.
Firma zdaje sobie sprawę ze swojej społecznej roli, stąd m.in. wspomniana współpraca ze szkołą, a także fakt, że w drugiej hali maszyny i ludzie współpracują ramie w ramię. Pomiędzy stanowiskami dzielnie jeżdżą autonomiczne pojazdy (wyglądem przypominają odkurzacze). Jeżeli zajdziesz im drogę, zatrzymają się i cię przepuszczą, choć ścieżki wymalowano tak, by do spotkań dochodziło jak najrzadziej.
Pracownicy korzystają ze zdobyczy techniki, by ułatwiać sobie pracę, ale też po to, by poprawiać jakość wytwarzanych jednostek. Stanowiska mogą dopasować się do wzrostu osoby, która tego dnia jest do nich przydzielona (na hali odbywa się rotacja), klucze dynamometryczne dbają o odpowiednie dokręcenie śrub, a specjalne czytniki na dłoniach pozwalają zeskanować poszczególne części. Co więcej, Mercedes może prześledzić cykl produkcji każdego silnika, by w przypadku awarii wiedzieć, gdzie podczas procesu nastąpił błąd.
Na tym jednak nie koniec. Trzeba wyszkolić nową osobę? Proszę bardzo, dzięki systemowi rozszerzonej rzeczywistości uczeń może krok po kroku poznać i doświadczyć tego, czym będzie miał zajmować się w fabryce. Wystarczy założyć odpowiednie okulary, wziąć do rąk dwa kontrolery i już można bezpiecznie poznawać tajniki produkcji silników Mercedesa.
Przy tym całym zaawansowaniu fabryki motorów hala odpowiedzialna za baterie wygląda nieco mniej imponująco. Tutaj też są stanowiska, gdzie pracują głównie maszyny, choć są one nadzorowane przez ludzi. Niestety, styczność z elektrolitem sprawia też, że trzeba bardziej uważać. Da się zauważyć stanowiska do przemywania oczu. W razie sytuacji podbramkowych apteczki wyposażone są w specjalny środek rozbijający niebezpieczny czynnik.
Największym zaskoczeniem jest jednak dla mnie fakt, że baterie nie zaczynają swojego życia w Jaworze. Poszczególne składniki najpierw trafiają do Węgier, gdzie są konstruowane ogniwa, które potem przyjeżdżają do Polski. I dopiero tutaj są one łączone w pakiety i składane w baterie, by ostatecznie trafić do fabryk produkujących hybrydy plug-in i elektryki.
Na ten moment firma skupia się wyłącznie na etapie powstawania baterii. Jeżeli podczas produkcji pojawi się defekt, taki pakiet jest odsyłany do specjalnego zakładu Mercedesa zajmującego się recyklingiem. Tam trwają prace nad przekształcaniem baterii niezdatnych do użycia w aucie w np. magazyny energii dla domów wykorzystujących fotowoltaikę. O wyrzucaniu cennych materiałów na śmietnik nikt nie myśli.
Nowe rozdanie
Dziś już jak na dłoni widać kierunek, w którym zmierza motoryzacja. Liczba oferowanych na rynku modeli elektrycznych i hybryd typu plug-in rośnie z każdym miesiącem, ich możliwości stale się zwiększają, a ceny sukcesywnie spadają. W Polsce samochody jeżdżące na prąd ciągle stanowią mały ułamek sprzedaży, ale i to się zmienia.
Oczywiście taka rewolucja wiąże się z wyzwaniami. Mierzą się z nimi nie tylko kierowcy, ale też producenci. Jednak tam, gdzie są wyzwania, są też szanse i jak pokazuje przykład Jawora, można na nich skorzystać.