Polacy chcą samochodów elektrycznych. Mają jednak jeden problem

Polacy chcą samochodów elektrycznych. Mają jednak jeden problem

Samochody elektryczne są za drogie dla Polaków
Samochody elektryczne są za drogie dla Polaków
Źródło zdjęć: © WP | Michał Zieliński
Szymon Jasina
18.02.2023 09:26

Samochody elektryczne to w Polsce nadal margines. Jednak jak informuje Carsmile za pośrednictwem PAP-u, nie oznacza to, że nie chcemy takich aut. Zainteresowanie rośnie, ale jest poważny problem stający na drodze Polaków do aut elektrycznych.

W styczniu 2023 r. samochody elektryczne stanowiły zaledwie 3,1 proc. wśród rejestracji nowych pojazdów - wynika z danych Samaru. Jednak zdaniem Łukasza Domańskiego, prezesa Carsmile, potencjał w naszym kraju jest dużo większy. Jak zauważa, zarówno w grudniu 2022 r., jak i w styczniu 2023 r. ok. 10 proc. użytkowników korzystających z konfiguratora oferowanego przez jego platformę wybierało samochód elektryczny. Na podstawie tego firma ta szacuje, że już na koniec 2023 r. udział elektryków w rynku będzie mniej więcej dwa razy większy niż na początku roku i wyniesie 5-7 proc.

- Mieliśmy już jeden miesiąc, w którym numerem jeden w naszej sprzedaży, liczonej według modeli, było auto elektryczne - powiedział w rozmowie z PAP Michał Knitter, wiceprezes Carsmile. Jak zauważa, takie skoki popularności będą się pojawiać przy promocjach na auta elektryczne wynikających z presji producentów na sprzedaż modeli bezemisyjnych.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

- Sporo zamówień na pojazdy zeroemisyjne będzie tez napływało z administracji publicznej oraz samorządów ze względu na ustawowy obowiązek zelektryfikowania dużej części flot do 2025 roku - zaznaczył Knitter.

Mimo to nadal popularność samochodów elektrycznych w Polsce należy do jednej z najmniejszych w Europie. Dyrektor generalny Power Dot w Polsce Grigoriy Grigoriew uważa, że spowodowane jest to wysokimi cenami aut na prąd. Są one droższe od modeli spalinowych, a przez to wiele osób zainteresowanych i chętnych do zakupu elektryków ostatecznie z nich rezygnuje.

- Nowe auta elektryczne stały się wprawdzie dużo bardziej dostępne dzięki dopłatom z programu "Mój elektryk", ale gdy spojrzymy na ceny samochodów używanych, to elektryki są droższe od aut z tradycyjnym napędem. To samo dotyczy nowych pojazdów elektrycznych, które nie kwalifikują się do dotacji - kosztują więcej od swoich odpowiedników z silnikiem benzynowym - zaznaczył Grigoriew w rozmowie z PAP-em.

Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (82)