Dopłaty do aut elektrycznych od 11 grudnia? Chętni będą musieli się spieszyć

Nissan Leaf w promocyjnej wersji i po dopłacie będzie kosztował niewiele ponad 82 tys. zł
Nissan Leaf w promocyjnej wersji i po dopłacie będzie kosztował niewiele ponad 82 tys. zł
Źródło zdjęć: © Fot. Michał Zieliński
Michał Zieliński

07.12.2019 11:11, aktual.: 13.03.2023 13:41

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Choć ustawa wprowadzająca dopłaty do aut elektrycznych weszła w życie pod koniec listopada, ciągle czekamy na pierwszy nabór. Ten ma zostać ogłoszony 11 grudnia, a pieniądze mają trafić tylko do 500 osób. Będą się mogli o nie ubiegać nawet ci, którzy auto sfinansują kredytem.

Nawet 37,5 tys. zł będą mogli dostać klienci indywidualni, którzy zdecydują się na zakup nowego samochodu elektrycznego. Pieniądze trafią do nich w ramach dopłat, które – choć zapowiadane od dawna – dopiero teraz zaczną funkcjonować.

Jak ustaliło WysokieNapiecie.pl, nabór wniosków ma zostać ogłoszony 11 grudnia na konferencji Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej. Jednocześnie serwis informuje, że pierwsza pula dopłat została przewidziana tylko dla 500 osób. Ci, którzy się nie załapią, będą musieli czekać na kolejną turę.

Oznacza to, że chętni na uzyskanie bonifikaty będą musieli się pospieszyć. Przepisy stawiają szereg warunków, które trzeba spełnić, by załapać się na dofinansowanie. Po pierwsze należy być osobą fizyczną, która nie prowadzi działalności gospodarczej. Po drugie samochód musi zostać kupiony najwcześniej dzień po ogłoszeniu naboru – w tym wypadku mówimy o 12 grudnia. Po trzecie jego cena nie będzie mogła przekroczyć 125 tys. zł.

Realnie mówimy tutaj o 8 modelach, które dzisiaj są dostępne na rynku. Na dopłaty z automatu załapuje się Škoda Citigo iV, Volkswagen e-Up, Smart Fortwo oraz Forfour, Opel Corsa-e oraz Peugeot 208. Polscy importerzy Renault i Nissana przygotowali natomiast specjalne oferty, dzięki którym Zoe i Leaf kosztują na tyle mało, by dostać dofinansowanie. Kwota, o którą będzie można zwrócić się do rządu, to 30 proc. ceny, jaka znajduje się na fakturze zakupu auta.

Kolejnym warunkiem jest zadeklarowanie się, że nie będziemy sprzedawać auta przez co najmniej dwa lata. Niezbędne będzie także ubezpieczenie "pojazdu od uszkodzeń, zniszczeń oraz utraty na skutek zderzeń, kolizji, zdarzeń losowych, uszkodzeń przez osoby trzecie oraz kradzieży". W praktyce chodzi o wykupienie polisy OC + AC.

Co ważne, pieniądze – jeśli wniosek będzie rozpatrzony pozytywnie wniosku – trafią do nas dopiero po zakupie samochodu. Nie oznacza to jednak, że na dzień dobry trzeba wyłożyć pełną kwotę na elektryka. Przepisy dopuszczają możliwość posiłkowania się kredytem.

Komentarze (5)